Magia [...] jest w opinii niektórych ucieleśnieniem Chaosu. Jest kluczem zdolnym otworzyć zakazane drzwi. Drzwi, za którymi czai się koszmar, zgroza i niewyobrażalna okropność, za którymi czyhają wrogie, destrukcyjne siły, moce czystego zła, mogące unicestwić nie tylko tego, kto drzwi te uchyli, ale i cały świat. A ponieważ nie brakuje takich, którzy przy owych drzwiach manipulują, kiedyś ktoś popełni błąd, a wówczas zagłada świata będzie przesądzona i nieuchronna. Magia jest zatem zemstą i orężem Chaosu. To, że po Koniunkcji Sfer ludzie nauczyli posługiwać się magią, jest przekleństwem i zgubą świata. Zgubą ludzkości. I tak jest. Ci, którzy uważają magię za Chaos, nie mylą się

Yennefer z Venerbergu
Andrzej Sapkowski
Krew elfów

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 3 - Not the enemy



-Jane, Córko Thora. Zostajesz oskarżona o używanie czarnej magii. Czy przyznajesz się do winy?
-Nie, panie.
- Przynajmniej 200 Einherjarów widziało, jak używasz Zakazanych Czarów.
- Panie, to nie tak! – krzyknęłam zrozpaczona- Więc od teraz w Asgardzie kara się za użycie wrodzonej mocy?! Jeżeli tak, to zdaje mi się, że coś tu jest nie tak. Czyż nie powinieneś skazać teraz wszystkich magów? Wtedy przynajmniej pozostawiłbyś choć cień sprawiedliwości. Czyż nie winieneś być sprawiedliwym władcą, który wszystkich sądzi jako równych? Pytam się teraz Ciebie, Odynie Wszechojcze, synu Bora. Czymże zawiniłam? – stanowczo zbyt długo przebywam w towarzystwie Asów. Zaczynam już mówić jakposać sprzed kilku stuleci!
- Użyłaś zakazanej magii. Czarnej magii. Wszyscy mogą zaświadczyć, iż zmiotłaś Elfy z powierzchni ziemi używając czarnej energii.
- Moja moc przybiera taką barwę. Urodziłam się z tym, i z tym umrę. Czy przestępstwem jest odmienność? Jeżeli tak, to ten świat nie ma świetlanej przyszłości – Odyn wyprowadził mnie z równowagi. Na moich dłoniach zapłonął czarny ogień, który wręcz pochłaniał światło. Po chwili poczułam, jak nogi się pode mną uginają. Ostatnie, co zobaczyłam, to kilku zlęknionych Einherjarów podbiegających do mnie. Później osunęłam się na ziemię. Widziałam już tylko ciemność…
*Ogólny*
Brunetka stojąca na środku Sali Tronowej była wyraźnie zdenerwowana. Po chwili na jej dłoniach zaczęły tańczyć czarne, pochłaniające światło płomienie. Niedługo później zemdlała.
- Zabrać ją  do lochów! – wydał rozkaz Odyn. Einheriarzy z trwogą wykonali polecenie swego władcy. Bali się tej dziewczyny. Dysponowała potężną mocą czarnomagiczną. To było widać. Ostrożnie, jakby miała zaraz się obudzić i wszystkich pozabijać, zabrali ją do lochu. Pole siłowe niemal od razu otoczyło celę. Wojownicy szybko się oddalili.

Loki ze spokojem przechadzał się po swojej celi. Po chwili coś go zaciekawiło. Podszedł do ściany z pola siłowego. Zobaczył, jak kilku przerażonych Einherjarów wpycha jakąś nieprzytomną dziewczynę do celi. Lekko się uśmiechnął. Czyli kogoś obawiali się bardziej niż jego..

*Jane*
Znów znajdowałam się w Zaginionym Mieście. Tym razem jednak szłam zatłoczoną ulicą w kierunku pałacu. Miałam na sobie czarną, połyskującą suknię, która od pasa w górę ciasno przylegała do ciała, a dół luźno spływał aż do ziemi. Moje włosy były śnieżnobiałe z jednym czarnym pasmem. Nie wiedzieć czemu, wszyscy mi się kłaniali. Dotarłam do pałacu. Strażnicy, kłaniając się z szacunkiem, otworzyli mi wrota budowli. Przekroczywszy próg udałam się w górę schodów. Po chwili podszedł do mnie jakiś mężczyzna. Delikatnie mnie pocałował, po czym wbił mi sztylet w brzuch.

Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Dwie jego ściany, podłoga i sufit były rażąco białe. Dwie pozostałe ściany wyglądały jak zrobione ze szkła, w które wtopiono cieniutką złotą siateczkę. Podeszłam do jednej z nich i dotknęłam jej dłonią. Poczułam niewyobrażalny ból. Odskoczyłam jak oparzona. Spojrzałam na swoją dłoń. Przybrała jeszcze bielszy, wręcz lekko szary odcień. Skóra stała się jakby zrobiona z piasku. Po chwili moja ręka wróciła do pierwotnego wyglądu. Rozejrzałam się wokół. Niedługo później dotarło do mnie, gdzie się znajduję. Byłam w lochu. Skuliłam się w kącie celi i zaczęłam płakać. Co ja zrobiłam?! Nawet nie zauważyłam, kiedy moje dłonie pokrył czarny płomień. Ten świat jest cholernie niesprawiedliwy.

*Ogólny*
- Ojcze, dlaczego?! – wrzasnął Thor wchodząc do Sali tronowej.
- Synu – westchnął Wszechojciec – Czyż nie wydałem dekretu, wedle którego każdy, powtarzam KAŻDY, kto używa czarnej magii ma zostać skazany na pół tysiąclecia pobytu w lochach?
- Ależ Ojcze! Doskonale wiesz, kim ona jest. W jej przypadku czarna aura magiczna jest jak u nas zieleń!
-Nie przewiduję wyjątków. Nawet dla własnej wnuczki.
- Tak jest, ojcze – westchnął Gromowładny i powlókł się do swojej komnaty. Wtem go olśniło. Przecież mógłby sam ją uwolnić! No tak, pozostaje problem ukrycia jej ucieczki przed Heimdallem. Musiałby uwolnić również Lokiego. Tylko czy brat go nie zdradzi? Przygnębiony udał się do lochu. Musiał spróbować. Nie mógł przecież pozwolić, aby jego córka cierpiała bezpodstawnie! Nawet, jeżeli w jej żyłach nie płynęła jego krew. Nieważne, kim się urodziła. Dla niego pozostanie córką…

___________________________________________________

No to jestem. Pod nowym pseudonimem, jednak wciąż ta sama ;)

Czytasz=komentujesz

1 komentarz:

  1. Dziś spotkałam tego bloga i przed chwilą go skończyłam. Muszę przyznać, że historia mnie nawet zaciekawiła, więc będę czekać a więcej :D
    Przy okazji zapraszam do siebie:
    http://kazdymadrugieoblicze.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Vivilet

    OdpowiedzUsuń