-Jane, Córko Thora. Zostajesz oskarżona o używanie czarnej
magii. Czy przyznajesz się do winy?
-Nie, panie.
- Przynajmniej 200 Einherjarów widziało, jak używasz
Zakazanych Czarów.
- Panie, to nie tak! – krzyknęłam zrozpaczona- Więc od teraz
w Asgardzie kara się za użycie wrodzonej mocy?! Jeżeli tak, to zdaje mi się, że
coś tu jest nie tak. Czyż nie powinieneś skazać teraz wszystkich magów? Wtedy
przynajmniej pozostawiłbyś choć cień sprawiedliwości. Czyż nie winieneś być
sprawiedliwym władcą, który wszystkich sądzi jako równych? Pytam się teraz
Ciebie, Odynie Wszechojcze, synu Bora. Czymże zawiniłam? – stanowczo zbyt długo
przebywam w towarzystwie Asów. Zaczynam już mówić jakposać sprzed kilku
stuleci!
- Użyłaś zakazanej magii. Czarnej magii. Wszyscy mogą zaświadczyć,
iż zmiotłaś Elfy z powierzchni ziemi używając czarnej energii.
- Moja moc przybiera taką barwę. Urodziłam się z tym, i z
tym umrę. Czy przestępstwem jest odmienność? Jeżeli tak, to ten świat nie ma
świetlanej przyszłości – Odyn wyprowadził mnie z równowagi. Na moich dłoniach
zapłonął czarny ogień, który wręcz pochłaniał światło. Po chwili poczułam, jak
nogi się pode mną uginają. Ostatnie, co zobaczyłam, to kilku zlęknionych
Einherjarów podbiegających do mnie. Później osunęłam się na ziemię. Widziałam
już tylko ciemność…
*Ogólny*
Brunetka stojąca na środku Sali Tronowej była wyraźnie
zdenerwowana. Po chwili na jej dłoniach zaczęły tańczyć czarne, pochłaniające
światło płomienie. Niedługo później zemdlała.
- Zabrać ją do
lochów! – wydał rozkaz Odyn. Einheriarzy z trwogą wykonali polecenie swego
władcy. Bali się tej dziewczyny. Dysponowała potężną mocą czarnomagiczną. To
było widać. Ostrożnie, jakby miała zaraz się obudzić i wszystkich pozabijać,
zabrali ją do lochu. Pole siłowe niemal od razu otoczyło celę. Wojownicy szybko
się oddalili.
Loki ze spokojem przechadzał się po swojej celi. Po chwili
coś go zaciekawiło. Podszedł do ściany z pola siłowego. Zobaczył, jak kilku
przerażonych Einherjarów wpycha jakąś nieprzytomną dziewczynę do celi. Lekko
się uśmiechnął. Czyli kogoś obawiali się bardziej niż jego..
*Jane*
Znów znajdowałam się w Zaginionym Mieście. Tym razem jednak szłam zatłoczoną ulicą w kierunku pałacu. Miałam na sobie czarną, połyskującą suknię, która od pasa w górę ciasno przylegała do ciała, a dół luźno spływał aż do ziemi. Moje włosy były śnieżnobiałe z jednym czarnym pasmem. Nie wiedzieć czemu, wszyscy mi się kłaniali. Dotarłam do pałacu. Strażnicy, kłaniając się z szacunkiem, otworzyli mi wrota budowli. Przekroczywszy próg udałam się w górę schodów. Po chwili podszedł do mnie jakiś mężczyzna. Delikatnie mnie pocałował, po czym wbił mi sztylet w brzuch.
Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Dwie jego
ściany, podłoga i sufit były rażąco białe. Dwie pozostałe ściany wyglądały jak
zrobione ze szkła, w które wtopiono cieniutką złotą siateczkę. Podeszłam do
jednej z nich i dotknęłam jej dłonią. Poczułam niewyobrażalny ból. Odskoczyłam
jak oparzona. Spojrzałam na swoją dłoń. Przybrała jeszcze bielszy, wręcz lekko
szary odcień. Skóra stała się jakby zrobiona z piasku. Po chwili moja ręka wróciła
do pierwotnego wyglądu. Rozejrzałam się wokół. Niedługo później dotarło do
mnie, gdzie się znajduję. Byłam w lochu. Skuliłam się w kącie celi i zaczęłam
płakać. Co ja zrobiłam?! Nawet nie zauważyłam, kiedy moje dłonie pokrył czarny
płomień. Ten świat jest cholernie niesprawiedliwy.
*Ogólny*
- Ojcze, dlaczego?! – wrzasnął Thor wchodząc do Sali
tronowej.
- Synu – westchnął Wszechojciec – Czyż nie wydałem dekretu,
wedle którego każdy, powtarzam KAŻDY, kto używa czarnej magii ma zostać skazany
na pół tysiąclecia pobytu w lochach?
- Ależ Ojcze! Doskonale wiesz, kim ona jest. W jej przypadku
czarna aura magiczna jest jak u nas zieleń!
-Nie przewiduję wyjątków. Nawet dla własnej wnuczki.
- Tak jest, ojcze – westchnął Gromowładny i powlókł się do
swojej komnaty. Wtem go olśniło. Przecież mógłby sam ją uwolnić! No tak, pozostaje
problem ukrycia jej ucieczki przed Heimdallem. Musiałby uwolnić również
Lokiego. Tylko czy brat go nie zdradzi? Przygnębiony udał się do lochu. Musiał spróbować.
Nie mógł przecież pozwolić, aby jego córka cierpiała bezpodstawnie! Nawet,
jeżeli w jej żyłach nie płynęła jego krew. Nieważne, kim się urodziła. Dla
niego pozostanie córką…
___________________________________________________
No to jestem. Pod nowym pseudonimem, jednak wciąż ta sama ;)
___________________________________________________
No to jestem. Pod nowym pseudonimem, jednak wciąż ta sama ;)
Dziś spotkałam tego bloga i przed chwilą go skończyłam. Muszę przyznać, że historia mnie nawet zaciekawiła, więc będę czekać a więcej :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie:
http://kazdymadrugieoblicze.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Vivilet